Sesja narzeczeńska w plenerze
Sesja narzeczeńska w plenerze z Martą i Victorem to była moja ostatnia słoneczna sesja tej jesieni. Przez kolejne tygodnie pogoda znacznie się pogorszyła. Na początku umówiliśmy się na zupełnie inny dzień, ale słońce które zobaczyłam rano za oknem sprawiło, że odważyłam się napisać z samego rana wiadomość do Marty i zapytać, czy przypadkiem nie mają wolnego popołudnia, żeby się spotkać na sesję. Możecie się domyśleć sami jaka była odpowiedź Marty:) Bardzo lubię spontaniczne spotkania, zawsze świetnie się kończą. Tak też było i tym razem. Sesja narzeczeńska przebiegła ekspresowo, bo goniło nas zachodzące słońce…
Na początku oczywiście (jak większość z Was) Marta i Victor zapewniali mnie, że nie są fotogeniczni:) ja zawsze odpowiadam, że to się świetnie składa:) Dzięki temu kadry wyjdą naturalne bez sztucznych uśmiechów. A z Martą i Victorem to była niesamowita sesja! Od pierwszego kadru było czuć miłość. Nie mogłam przestać cykać i nie wiedzieć kiedy zapełniłam prawie całą kartę:)Potem płakałam gdy usiadłam do selekcji:)
Miejsce w którym się umówiliśmy jest naprawdę magiczne. Często wybieracie to na swój plener narzeczeński. W sumie się nie dziwię, bo miejsce jest do tego idealne. Jest bardzo sielsko i uroczo. Zobaczcie sami:)
Często się zastanawiacie czy taka sesja narzeczeńska jest Wam potrzebna? Zawsze Was gorąco do tego zachęcam. Możemy się wtedy lepiej poznać, przełamać pierwsze lody:) No i przede wszystkim oswajacie się z aparatem. Dzięki temu na kolejnych foto spotkaniach nie jesteście już tak stremowani.
Jeśli spodobała Wam się sesja w takich okolicznościach przyrody i myślicie o czymś podobnym, serdecznie zapraszam do kontaktu.
Kilka miesięcy później razem z Martą i Victorem spotkaliśmy się w ich domu z malutką Eleną. Fotorelacje z naszego drugiego spotkania możecie zobaczyć we wpisie o sesji lifestyle w domu.